DIALOGUE-------DIARY-------E-PRUS-------ESSAY-------PHILOSOPHE-------POEMS1-------POEMS2

26 czerwca 2007

archetypon - część 2

Fundamentem słowa są: warstwa idei oraz symbolu. Paradoksalnie kierunek przenoszenia, system sensu, do którego odnosi się słowo, leżą u podstawy. Można również powiedzieć, że inspiracja, czyli wypełnienie słowa sensem (znaczeniem zawartej w nim informacji), płynie z poziomu idei oraz sfery symbolicznej. Potem nakładają się różnorodne matryce, sensualne konwencje, na "pierwszy" lub poprawny typ znaczeń słowa. Geneza słowa; lecz niekoniecznie o charakterze historycznym, raczej geneza określonego słowa w aspekcie symbolicznym; jest ukryta, zatarta, niejasna. Ale z natury rzeczy słowa "nie chcą" bezpośrednio informować o swoim pochodzeniu.

Rozważamy tu problem słów "kluczowych", które są osnową wypowiedzi, szkieletem konstrukcji dla innych, mniej istotnych słów. Ten ograniczony zbiór słów ("kluczowych") nie przedstawia formy czystego symbolu i czystej idei. Pojawia się także kwestia - czy w ogóle można wypowiedzieć ("zwokalizować") rzeczywistość czystego symbolu lub czystej idei? Oczywiście mową ludzką. Jeśli chodzi natomiast o zapis słowa, zapis zbioru słów "kluczowych", sytuacja jest inna.

Np. w czasach antycznych greccy poeci próbowali zbliżyć wokalizację do idealnego wzorca, powiedzmy, konstrukcji fonetycznej, naśladując w swojej poezji głosy ptaków. W tych konstrukcjach zwracali uwagę na różne elementy dźwięku "wypowiedzi" ptaków. Brali więc pod obserwację: częstotliwość i rytm dźwięku tworzonego przez ptaki; barwę i modulację dźwięku; akcentowanie i punkty "przemilczeń". Tak m.in. narodziła się liryczna poezja eolska - właśnie z naśladownictwa, czy też inspiracji, głosów ptaków.

Zasadniczą rolę precyzyjnej i odpowiedniej wokalizacji słowa pełnią kantor w bóżnicy, a także diakon w liturgii ortodoksyjnej (greckiej). Jeśli występuje niepełny przekaz, "rozgłoszenie" zapisu Księgi, nie powstają systemy odniesień do hiper-rzeczywistości. Nie odbija się Imię. Nie przejawia się Logos.

Conrad Arcadius

21 czerwca 2007

archetypon - część 1

Jeśli w miarę łatwo i precyzyjnie określa się pojęcie alfabet; pojawiają się trudności, gdy chcemy jasno wrazić pojęcie pismo; czyli wszelkie sposoby graficznego zapisu - oczywiście mowy ludzkiej. Ornamenty na ceramice, nacięcia (karby) na drewnie czy kości, układy nizanych paciorków i muszelek - te formy zapisu na razie pozostawiamy.

Interesuje nas przede wszystkim pismo wyrażone jako: picto-graphe, ideo-graphe, symbolon-graphe; czyli także te formy, które znalazły wprost doskonałe odwzorowanie w alfabecie. Nie pamiętamy o graficznej podstawie liter alfabetu - bo w istocie alfabet jest już innym systemem wyrazu, zapisu, mowy i myśli. Dopiero alfabet w pełni uwalnia się od konkretnego obrazu, sytuacji lub sekwencji emocjonalnej (psychicznej) - nawet od tych elementów, które funkcjonują wyłącznie w ramach systemu pisma i można je uznać za abstrakcyjne.

Zatem żadna z form pisma: picto-graphe, ideo-graphe, symbolon-graphe; nie odnosi się do tzw. rzeczywistości materialnej lub też zmysłowej. Jeśli już ma takie konotacje - prezentuje dość wysublimowany komentarz wobec tzw. rzeczywistości materialnej, a właściwie świata psychicznego - reprezentuje charakterystyczną postawę zaklinania oraz manipulacji "tego, co widać." I w tym momencie odwołuje się, nie do rzeczywistości materialnej, lecz innej konwencji "tego co widać" - co nie da się wyrazić zapisem, albo jeszcze nie zostało wyrażone zapisem.

Historia pisma i alfabetu, to zarazem dzieje klarowania się struktury ludzkiej świadomości. Prawdopodobnie nie była to w momencie "wyboru" jedyna droga. Właśnie ten kierunek rozwoju świadomości, który narzucił się jakby sam przez się, albo został przyjęty świadomą decyzją (to właściwie zbiór decyzji w perspektywie długiego trwania) - ma genetyczne preferencje. Wydaje się , że alfabety: hebrajski, grecki, a przede wszystkim łaciński daleko odbiegły od swojego źródła. Lecz warstwa idei i symbolu, zasadniczy fundament alfabetu, wciąż decydują o precyzyjnym odbiorze zapisanego słowa. A to nie jest przypadek.

Conrad Arcadius